Wbrew pozorom jak to bywa w przypadku polskich komedii nie wszystkie smaczki zostały uwzględnione w zwiastunie.
Odnośnie muzyki to tylko raz usłyszeć można było mocne brzmienie, ale covery dawały radę. 2 godziny zleciały szybciutko. Zdecydowanym plusem był wybór niekomercyjnych aktorów.
Śmieszne sceny które zapamiętałem: "Naleśniczki", "Kiełbaski", "komunia", "casting", "kolorowe jarmarki", "nocowanie/zegarek", "multipla".
Można się na tym filmie?! Można! Wisienki, Czeczot w multipli, rybki u ojca głównego bohatera i Żurawski sa znakomici.
O też, tylko to było fajne, że nawet on nie był tak do końca zły. Ot śliski karierowicz z małego miasteczka jakich wiele. Myślę, że nawet on da się w pewnym sensie lubić :))
Na początku mnie wkurzał, a to znaczy ze aktor dobrze zagrał, a wiadmo że Lubos słabych ról nie ma. Jednak sama postać paskudna.
O tak, cieszę się, że w tym filmie przypomnieli mi piosenkę z wczesnej młodości. I to chyba w jeszcze lepszym wykonaniu :)))